Forum www.domowawinnica.fora.pl Strona Główna www.domowawinnica.fora.pl
Nasze winniczki, porady, dyskusje.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Uzyskiwanie nowych odmian - Poprawianie Pana Boga

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.domowawinnica.fora.pl Strona Główna -> Odmiany i uprawa winorośli
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Zibi
Administrator



Dołączył: 04 Paź 2017
Posty: 446
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zagłębie Dąbrowskie

PostWysłany: Pią 7:47, 13 Paź 2017    Temat postu: Uzyskiwanie nowych odmian - Poprawianie Pana Boga

Uzyskiwanie nowych odmian - Poprawianie Pana Boga



W jednym z poprzednich artykułów tego cyklu (Szczepowe zgadywanki, „Czas Wina" nr 43) pisaliśmy o początkach uprawy gatunku Vitis vinifera i o tym, jak roślina ta w ciągu tysiącleci rozpowszechniła się na ogromnych obszarach, tworząc różne warianty geograficzne.

Tym razem tekst traktuje o tworzeniu odmian i klonów winorośli przez współczesnych winogrodników.

Tysiące odmian uprawianych dziś w winnicach – w tym właściwie wszystkie najsławniejsze szczepy Vitis vinifera – narodziły się jako naturalne krzyżówki i mutacje. Ludzką zasługą było tylko to, że ktoś wypatrzył w winnicy lub wśród dzikich zarośli winną łozę, która odznaczała się jakimiś pozytywnymi cechami, a następnie rozmnożył potomstwo takiego krzewu. Współcześnie nowe odmiany powstają z reguły poprzez zamierzone krzyżówki różnych winorośli.

Mutacje, siewki i sadzonki

Gdybyśmy rozmnażali rośliny z nasion (tak jak to się odbywa w naturze wśród dzikich winorośli), nigdy nie bylibyśmy pewni, co nam z tego wyrośnie. Takie siewki bowiem, nawet jeśli pochodzą z jednego kwiatu zapylonego tym samym pyłkiem, mogą znacząco różnić się między sobą i wcale nie muszą być podobne do któregoś z rodziców.
Cechy danego krzewu winorośli można natomiast dość wiernie powtórzyć w nowej roślinie, stosując rozmnażanie wegetatywne, a więc robiąc sadzonkę z kawałka jego łozy.
Winorośl jest mniej stabilna genetycznie niż większość znanych roślin uprawnych i od czasu do czasu nawet w przypadku rozmnażania wegetatywnego pojawia się zmutowany krzew, różniący się pewnymi cechami od winorośli macierzystej. Mutacja może dotyczyć całego krzewu, często jednak objawia się tylko na pojedynczym ramieniu lub pędzie wyrosłym z jednego zmutowanego oczka. Klasycznym przykładem owego „chimeryzmu" są dosyć częste mutacje pinota (genetycznie jest to jedna odmiana występująca w wariancie noir, gris i blanc), gdy na poszczególnych pędach jednego krzewu pojawiają się grona różnego koloru.
Takie kaprysy chromosomów, jeśli tylko nie służą osiągnięciu ewolucyjnej przewagi, są w naturze stosunkowo szybko eliminowane, bowiem siewki wyrosłe z nasion z reguły ich nie dziedziczą. Co innego w uprawie – jeśli mutacja jest korzystna z punktu widzenia winogrodnika, to może on te zmiany utrwalić w przyszłych pokoleniach, mnożąc wegetatywne sadzonki ze zmutowanej siewki lub pojedynczej gałązki, która objawiła takie pożądane cechy. Dzięki umyślnej selekcji już kilka tysięcy lat temu utrwaliła się podstawowa cecha odróżniająca winorośl uprawną od dzikiej Vitis sylvestris, czyli dominująca obupłciowość.

Planowane mariaże

Podobne selekcje były przez całe tysiąclecia jedynym znanym sposobem udoskonalania winnej łozy i dopiero w pierwszej połowie XIX wieku nauczono się krzyżować w sposób zamierzony różne winorośle, co stało się podstawą współczesnej hodowli odmian. Najstarszą udaną krzyżówką stała się uzyskana w 1824 roku odmiana petit bouschet, uprawiana do dziś w południowej Francji, Tunezji i Portugalii.
Z początku do prac hodowlanych wykorzystywano wyłącznie odmiany V. vinifera, jednak po połowie XIX stulecia zaczęto coraz częściej krzyżować odmiany europejskie z gatunkami dzikich winorośli amerykańskich – jak V. labrusca, V. riparia, V. aestivalis i inne – a później także z dalekowschodnią V. amurensis.
Hodowla takich międzygatunkowych krzyżówek (tzw. hybryd), które są znacznie odporniejsze na choroby i szkodniki niż szczepy „czystej" V. vinifera, miała związek z pojawieniem się w Europie nieznanych tam wcześniej patogenów, jak mączniak i filoksera.
Także obecnie instytuty badawcze na całym świecie pracują intensywnie nad zwiększeniem odporności uprawnych winorośli, szczególnie na choroby grzybowe. Są one bowiem największym zagrożeniem dla współczesnych winorośli i powodują, że jest to jedna z najbardziej schemizowanych upraw na naszym globie. Winnice w Europie zajmują ledwie kilka procent ogólnej powierzchni upraw rolnych, a zużywa się na nich aż trzy czwarte wszystkich fungicydów!
Proces krzyżowania winorośli polega na zapyleniu żeńskiej części kwiatu (słupka) pyłkiem pobranym z organów męskich (pręcików) kwiatu należącego do innego krzewu (krzyżuje się zazwyczaj rośliny o kwiatach obupłciowych). Na początku usuwa się pręciki z nierozwiniętego jeszcze kwiatu na tak zwanym krzewie matecznym, aby nie doszło do przypadkowego samozapylenia. Robi się to ręcznie przy pomocy pincety. Po paru dniach, gdy kwiat się rozwinie, zostaje on zapylony – znów ręcznie, przy pomocy pędzelka – pyłkiem pobranym z innej winorośli (tzw. odmiana ojczysta). Od chwili usunięcia pręcików do powstania zawiązków owoców kwiat okrywa się celofanową lub papierową torebką, aby nie doszło do przypadkowego zapylenia innym pyłkiem. Także grono, które rozwinie się z takiego kwiatu jest później chronione specjalną siatką, by nie uronić najmniejszej jagódki i zawartych w niej cennych pestek.
Kiedy z przejrzałego grona zaczną opadać jagody, zbiera się je skrzętnie, a uzyskane z nich nasiona wysiewa do skrzynek. Z zapylenia jednego kwiatu uzyskuje się około stu – czasem więcej – nasion, a każde z nich może potencjalnie dać początek odmiennej selekcji. W praktyce część tych nasion w ogóle nie wykiełkuje.

Długie selekcje i genetyka

Wyhodowanie jednej wartościowej odmiany wymaga nierzadko kilkudziesięciu takich krzyżówek i żmudnej selekcji tysięcy siewek uzyskanych w ich wyniku. Rośliny te wysadza się najpierw w szklarni, żeby szybko podrosły i można było je wegetatywnie rozmnożyć. Już na tym etapie następuje pierwsza selekcja, polegająca na odrzuceniu roślin słabiej rosnących i bardziej podatnych na choroby i szkodniki. Z pozostałych siewek już po roku albo dwóch można uzyskać pierwsze sadzonki, które wysadza się na poletku doświadczalnym pod gołym niebem.
Krzewy są tam obserwowane przez co najmniej pięć lat – do uzyskania 2–3 zbiorów – i na podstawie ich zachowania w winnicy, a także plenności, jakości owoców i uzyskanego z nich wina wybiera się do dalszych prób zaledwie kilka najlepszych. Najbardziej obiecujące selekcje mnoży się już w nieco większej liczbie i sprawdza w kilku winnicach doświadczalnych, w różnych warunkach klimatycznych i glebowych, robiąc z nich wiele roczników wina, co zajmuje kolejnych kilkanaście lub nawet więcej lat. Dopiero po 20–30 latach prób można ostatecznie stwierdzić, czy uzyskana w wyniku krzyżówki nowa selekcja winorośli nadaje się do uprawy towarowej.
Zupełnie nowe możliwości dają hodowcom winorośli osiągnięcia współczesnej biologii molekularnej i bynajmniej nie mamy tu na myśli modyfikacji genetycznych (o których niżej). O wiele bardziej obiecujące wydają się bowiem możliwości zastosowania tej wiedzy w klasycznej hodowli nowych odmian poprzez krzyżówki i selekcje. Prawdziwym przełomem w tej dziedzinie stało się rozpracowanie w 2007 roku całej sekwencji DNA dwóch klonów pinot noir, z określeniem funkcji poszczególnych genów. Korzystając z tej „matrycy", można już teraz stosunkowo szybko i – co najważniejsze – niewielkim nakładem kosztów sporządzić podobną mapę genów dla dowolnej winorośli i określić, które fragmenty jej genomu decydują na przykład o odporności na mączniaka albo o zawartości polifenoli w skórkach winogron.
Jeśli dotąd krzyżowanie dwóch winorośli było w dużej mierze loterią, to teraz, na podstawie znajomości genomu można już tak dobierać rodziców, aby zwiększyć prawdopodobieństwo wystąpienia określonych cech u potomstwa. Ułatwia to także selekcję roślin pochodzących z takich krzyżówek, gdyż na podstawie analizy DNA, gdy tylko młode siewki wypuszczą pierwsze liście, można już określić sporo istotnych cech przyszłej rośliny. Zamiast więc obserwować przez lata dziesiątki roślin z każdej krzyżówki, teraz można już na wstępie wybrać spośród nich kilka najbardziej obiecujących. To pozwala nie tylko skrócić czas testowania nowych odmian – może nawet o połowę – ale też znacznie zwiększa „moce przerobowe" instytutów zajmujących się hodowlą nowych odmian.
Korzystając bowiem z tej samej infrastruktury i personelu, mogą one teraz testować jednocześnie wielokrotnie więcej krzyżówek.

W kręgu modyfikacji

Na koniec wreszcie trzeba wspomnieć o genetycznych modyfikacjach winorośli. Pierwsze takie programy badawcze podjęto już kilkanaście lat temu. Obecnie są one prowadzone we Włoszech, Francji, Niemczech, Rumunii, Chinach, USA, Kanadzie, Australii i Południowej Afryce. Mają one na celu przede wszystkim podniesienie odporności roślin na choroby grzybowe, choć na przykład w Kanadzie pracuje się też nad zwiększeniem mrozoodporności, a w Australii nad obniżeniem zawartości cukru w gronach (problemem jest wysoki poziom alkoholu w tamtejszych winach). Pracuje się też nad uzyskaniem genetycznie modyfikowanych podkładek do szczepienia winorośli.
Parę lat temu pierwsze zmodyfikowane winorośle trafiły z laboratoryjnych inspektów na pilnie strzeżone poletka doświadczalne, gdzie są poddawane obserwacjom w uprawie. Testy te nie przyniosły jeszcze oszałamiających rezultatów – szczególnie w zakresie podniesienia odporności – wywołały natomiast liczne protesty. Zeszłego lata głośno było w prasie o zniszczeniu przez radykalnych ekologów doświadczalnej plantacji modyfikowanych winorośli przy instytucie INRA w Colmar w Alzacji.
Jak dotąd żadna taka zmodyfikowana odmiana winorośli nie została jeszcze wprowadzona do komercyjnej uprawy. Wydaje się, że niezależnie od wyników eksperymentów z uprawą takich odmian, główną przeszkodą w ich upowszechnieniu będzie niechęć konsumentów, a także obawy wielu winiarzy, że pojawienie się GMO w winnicach zburzy budowany od pokoleń wizerunek wina jako tradycyjnego i lokalnego, siedliskowego produktu.
Z drugiej jednak strony dawki pestycydów stosowane na plantacjach klasycznych szczepów V. vinifera nie mieszczą się już w żadnych rozsądnych normach i pewnie już dłużej nie da się tego problemu zamiatać pod dywan. Wszystkiego nie rozwiążą uprawy organiczne i biodynamiczne, które na szerszą skalę mogą być stosowane jedynie w ciepłych i bardzo suchych regionach, a gdzie indziej udają się wyłącznie w najlepszych lokalizacjach. Wydaje się więc, że spora część winiarskiej Europy – podobnie jak chłodniejsze regiony Nowego Świata – jest w dłuższej perspektywie skazana na uprawę odporniejszych winorośli. Czas pokaże, czy będą to nowe krzyżówki, czy genetyczne modyfikacje klasycznych szczepów.

Czas Wina nr 50

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Zibi dnia Pią 7:48, 13 Paź 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zibi
Administrator



Dołączył: 04 Paź 2017
Posty: 446
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zagłębie Dąbrowskie

PostWysłany: Pią 7:52, 13 Paź 2017    Temat postu:

CZAS GENETYKÓW

Spore zamieszanie w prasie (m.in. tutaj, tutaj i tutaj) wywołały opublikowane ostatnio wyniki badań nad genomem winorośli, jakie przeprowadził zespół naukowców pod kierunkiem Seana Mylesa z Uniwersytetu Cornella. Projekt ten polegał na porównaniu ponad 1000 próbek DNA z kolekcji germplasmu winorośli amerykańskiego Departamentu Rolnictwa, z których 950 należało do form uprawnych Vitis vinifera ssp. vinifera (551 z nich zidentyfikowano jako odrębne odmiany, a 399 jako klony), 59 zaś do dzikich form tzw. winorośli leśnej (Vitis vinifera ssp. sylvestris).

Skala tych badań robi wrażenie, analizie poddano bowiem jakieś 6–7 procent z ogólnej liczby kultywarów winorośli (zweryfikowanych lub domniemanych odmian) odnotowanych w kolekcjach ampelograficznych na całym świecie. Przez ten statystyczny rozmach są one niewątpliwie ważne, przede wszystkim jako swego rodzaju podsumowanie i potwierdzenie poprzednich odkryć dotyczących genezy i zróżnicowania odmian V. vinifera.

Jeśli natomiast ktoś oczekiwałby tu całkowicie nowych, przełomowych odkryć w tej dziedzinie, będzie raczej zawiedziony. Nie mówię tu bynajmniej o znaczeniu tego eksperymentu dla postępu badań genetycznych, bo na tym się nie znam, lecz o jego rezultatach istotnych z punktu widzenia wiedzy ampelograficznej. Owszem, potwierdzono bardzo bliskie pokrewieństwo odmian viognier i syrah, a także sauvignon blanc i chenin blanc, co wcześniej tylko podejrzewano, ale dla całości obrazu jest to tylko drobny detal.

Nie jest to w żadnym wypadku przytyk do dra Mylesa i jego współpracowników, bo odwalili oni kawał solidnej i pewnie potrzebnej roboty. Po prostu w ciągu ostatnich kilku lat tak intensywnie zajmowano się genetyką winorośli i osiągnięto tak dużo w tej dziedzinie badań, że dziś już coraz trudniej jest dokonać kolejnych, równie spektakularnych odkryć. Nie są bowiem niczym nowym takie wnioski autorów, jak:

1) większość uprawnych odmian V. vinifera wykazuje genetyczne korelacje z dzikimi winoroślami zachodniej Azji, co potwierdza archeologiczne dowody o początkach uprawy winorośli na tamtych właśnie obszarach (to akurat wiedzieli już starożytni, a współcześni naukowcy też tego dowiedli, np. tutaj);

2) wiele odmian uprawnych z zachodniej Europy wykazuje dość bliskie związki z lokalnymi populacjami dzikiej winorośli leśnej (mamy już na ten temat parę wnikliwych studiów, m.in. tutaj, tutaj, tutaj i tutaj);

3) większość uprawnych odmian winorośli jest ze sobą wzajemnie blisko spokrewniona (to może zaskoczyć tylko nie zorientowanych w literaturze tematu, gdyż takie pokrewieństwa dostrzegano na każdym kroku, porównując genomy odmian winorośli, m.in. tutaj, tutaj, tutaj, i tutaj).

O tym wszystkim sam pisałem przed rokiem, referując najnowsze (wtedy) koncepcje na temat genezy odmian V. vinifera.

Autorom artykułu należą się jednak duże brawa za to, jak zdołali oni przekuć te raczej mało sensacyjne fakty w ewidentny sukces, wysnuwając na ich podstawie chwytliwą medialnie, acz kontrowersyjną tezę. Otóż teoria ta zakłada, że udomowienie winorośli – czyli selekcja pewnych cech użytkowych i zmiana rozmnażania płciowego (z nasion) na wegetatywne (przez sadzonki) – stworzyło swego rodzaju genetyczne „wąskie gardło”, przez co roślina ta utraciła wiele ze swoich zdolności adaptacyjnych.

Zamiast bowiem przyrodzonego winorośli krzyżowania się krzewów i ciągłej wymiany genów człowiek od setek, a może i tysięcy lat rozmnaża wegetatywnie ciągle te same selekcje, których genom ulegał w tym czasie nieznacznym tylko modyfikacjom w wyniku mutacji (na które zresztą winorośl jest wyjątkowo podatna). Dopływ „świeżej krwi” do tej hermetycznej populacji uprawianej w winnicach – w postaci krzyżówek lub sadzonek pobranych z dzikich winorośli – był w ciągu wieków sporadyczny.

© The New York Times/PNAS

Na dowód owej nienaturalnej homogeniczności autorzy przytaczają fakt, że trzy czwarte z badanych odmian uprawnych wykazuje bezpośrednie pokrewieństwo co najmniej z jedną inną odmianą z tej grupy, tak że tworzą one prawie jedną, bardzo rozgałęzioną rodzinę (co ilustruje zgrabnie wyrysowane drzewko genealogiczne kilkudziesięciu odmian z praojcem-traminerem w środku).

Przyznam, że precyzja tego wywodu poraziła nawet mnie, niedouczonego w naukach ścisłych humanistę ze zdiagnozowaną skłonnością do kuhnowskiego relatywizmu. Czy zatem powinniśmy założyć, że ludzkość jest zdegenerowana poprzez chów wsobny, jeśli trzy czwarte z nas ma wujka, ciotkę, bratanicę, siostrzeńca lub cioteczne rodzeństwo, a ci z kolei mają innych, równie bliskich krewnych? Pewnie dałoby się to udowodnić.

Na dokładkę analizowany materiał genetyczny nie był do końca reprezentatywny, gdyż, po pierwsze – większość badanych odmian pochodzi z basenu Morza Śródziemnego, które nieprzerwanie od czasów prehistorycznych aż do dziś jest ośrodkiem intensywnej wymiany ludzi, dóbr i roślin uprawnych. A po drugie – zabrakło w tym materiale na przykład odmian z południowego Kaukazu, które stanowią dużą liczebnie i wyróżniającą się swoimi odrębnymi cechami grupę winorośli. Można więc było z góry spodziewać się, że odmiany te wykażą tak bliskie pokrewieństwo, ale bynajmniej niczego to nie dowodzi.

Choć nie stwierdzono, aby różnorodność genetyczna uprawnej formy V. vinifera była wyraźnie mniejsza, niż dzikiej winorośli leśnej, to jednak nasi autorzy twierdzą, że osiem tysięcy lat wymuszonego celibatu znacznie tą roślinę zdegenerowało i pozbawiło odporności na czyhające zewsząd patogeny. I to ma być praprzyczyna wszelkich plag, które dotykają współczesne winnice i tego, że zużywa się w nich tony pestycydów.

No dobrze, to dlaczego krzewy dzikiej V. sylvestris okazują się równie podatne na choroby i szkodniki, skoro nikt nigdy nie przeszkadzał im zapylać się wzajemnie i wymieniać genami? W pogoni za oryginalną tezą autorzy jakby zapomnieli, że mączniak i filoksera, przywleczone w połowie XIX wieku z północnej Ameryki, nie tylko pustoszyły europejskie winnice, ale też o mało nie doprowadziły do całkowitego wyginięcia dzikiej winorośli leśnej.

Jeśli w ogóle możemy tu mówić o jakimś genetycznym „wąskim gardle”, to dotyczy ono całej populacji V. vinifera – zarówno formy uprawnej, jak i dzikiej – i nie człowiek temu winien, ale Himalaje, pustynie Azji środkowej i mrozy Syberii. Jest to bowiem jedyny z kilkudziesięciu gatunków rodzaju Vitis, jaki przez setki tysięcy, a może nawet miliony lat rozwijał się w izolacji od innych swoich krewniaków, z którymi od czasu do czasu mógłby wymienić jakiś pyłek.

Pozostałe winorośle występują w dwóch skupiskach geograficznych – z których każde liczy około 30 gatunków – w północnej i środkowej Ameryce oraz we wschodnie Azji. Ta wielogatunkowa koegzystencja chyba rzeczywiście dobrze wpłynęła na ich kondycję, gdyż gatunki te, choć na tyle blisko spokrewnione z V. vinifera, że mogą się z nią bez problemu krzyżować, są z reguły znacznie bardziej odporne na różne choroby.

Nie zapominajmy jednak, że sama V. vinifera jeszcze niedawno też stosunkowo dobrze radziła sobie z trudami egzystencji i przed połową XIX wieku właściwie żadne większe plagi, poza najazdami koczowników i islamem, nie zagrażały jej uprawom. Spowodowały to dopiero choroby i szkodniki przywleczone zza oceanu, na które roślina ta nie mogła się ewolucyjnie uodpornić, bo nigdy wcześniej z nimi się nie zetknęła. I to zapewne jest gwóźdź problemu, ale powtarzanie takich truizmów chyba nikogo już dzisiaj nie interesuje.

Chcę tu zwrócić uwagę na jeszcze jedną potencjalną przyczynę kiepskiej kondycji współczesnych upraw V. vinifera, która jakoś umyka badaczom tego zjawiska. Otóż, gdy w połowie XIX wieku zaczęto wprowadzać nowe sposoby uprawy winorośli – przede wszystkim intensywne nawożenie i prowadzenie na szpalerach, co umożliwiło konną uprawę gleby w winnicy – wielokrotnie zwiększył się przeciętny plon uzyskiwany z pojedynczego krzewu. Potem, po nadejściu filoksery zaczęto szczepić krzewy winorośli na podkładkach, co dodatkowo zwiększyło ich plenność.

Wcześniej renomowane winnice bordoskie dawały w dobrych latach do dwóch ton winogron (10–15 hl wina) z jednego hektara, na którym rosło nieraz ponad 20 tysięcy krzewów. Potem normą stało się 10 ton (65–70 hl) a gęstość nasadzeń spadła mniej więcej trzykrotnie. W wielu innych regionach te proporcje zmieniły się w sposób jeszcze bardziej drastyczny. Nawiasem mówiąc, to właśnie ów gwałtowny wzrost wydajności jest najbardziej logicznym wytłumaczeniem odmienności win przedfilokserowych, jaką raportują wybrańcy, którym dane było zajrzeć do takich butelek.

Zwiększenie plonu z kilkunastu dekagramów do jednego, dwóch, a często więcej kilogramów musiało odbić się na fizjologii krzewu i jego odporność. Tym bardziej, że było to związane nie tylko z intensywnym nawożeniem winnic, ale też nierzadko wręcz z przenoszeniem całych plantacji na żyźniejsze gleby, a wiec w miejsca bardziej wilgotne i sprzyjające rozwojowi chorób grzybowych. Wystarczy porównać dziewiętnastowieczne i współczesne mapy winnic (np. w takich regionach, jak Tokaj, czy Eger), aby przekonać się o skali tych zmian. To wszystko mogło spowodować wzrost podatności winorośli także na niektóre patogeny miejscowego pochodzenia, jak choćby botrytis.

Na koniec autorzy raportu apelują, aby winogrodnicy i hodowcy wyszli poza krąg mnożonych od stuleci klasycznych selekcji V. vinifera i rozejrzeli się za genami warunkującymi odporność także wśród innych gatunków winorośli. Tylko w ten sposób bowiem można będzie rozwiązać problem patologicznej wręcz chemizacji, jaki dotyka dziś uprawy winorośli. Zużycie pestycydów w europejskich winnicach jest w przeliczeniu na jednostkę powierzchni mniej więcej siedmiokrotnie wyższe, niż średnia dla innych upraw! Nawet w winnicach organicznych i biodynamicznych regularnie stosuje się opryski preparatami siarkowymi, które wcale nie są mniej szkodliwe dla środowiska i ludzkiego zdrowia, niż inne środki.

Już od 150 lat hodowcy pracują nad uzyskaniem odporniejszych odmian, krzyżując winorośle europejskie z dzikimi gatunkami amerykańskimi (np. V. labrusca, V. riparia, V. rupestris, V aestivalis,V. cinerea i inne) i dalekowschodnią V. amurensis. Tym sposobem uzyskano już niejedną wcale udaną selekcję, łącząca stosunkowo wysoką odporność z całkiem klasycznym charakterem wina (jak choćby popularne w Polsce rondo). Jednak w świetle osiągnięć współczesnej biologii molekularnej to wezwanie do nowych poszukiwań nabiera zupełnie innego znaczenia, gdyż w najbliższych latach można się spodziewać prawdziwego przełomu w takiej hodowli.

Nie myślę tu bynajmniej o winoroślach genetycznie modyfikowanych, choć nad nimi też się pracuje. Dzięki rozpracowaniu genomu winorośli (o czym tutaj i tutaj) i wyodrębnieniu funkcji poszczególnych genów (w tym genów odpowiedzialnych za odporność na choroby, patrz tutaj i tutaj) można teraz znacznie usprawnić tradycyjną – i jak najbardziej zgodną z naturalnymi i Boskimi prawami – metodę hodowli, polegającą na krzyżowaniu roślin. Dotąd takie krzyżówki przypominały loterię, a hodowcy, dobierając rośliny rodzicielskie mogli mieć tylko nadzieję, że potomstwo odziedziczy pewne ich cechy.

Teraz, na podstawie sekwencji genomu możemy już znacznie trafniej dobierać rodziców, tak, aby zwiększyć prawdopodobieństwo wystąpienia określonych cech (a więc pewnych określonych genów) u potomstwa. Kolejne ułatwienie dotyczy selekcji materiału pochodzącego z takich krzyżówek. Dotąd trzeba było przez całe lata obserwować około setki roślin uzyskanych z każdej krzyżówki, aby stwierdzić, czy któraś z nich w ogóle spełnia nasze oczekiwania. Teraz, gdy tylko młode siewki wypuszczą pierwsze liście można na podstawie analizy DNA określić sporo istotnych cech przyszłej rośliny i do dalszej obserwacji wybrać jedynie kilka najlepiej rokujących.

Sprawdzenie nowej krzyżówki, zanim się ją wprowadzi do komercyjnej uprawy trwało dotąd około 20–30 lat, teraz ten czas skróci się być może nawet o połowę. Co jednak ważniejsze, dzięki bardzo wczesnej selekcji roślin znacznie zwiększają się „moce przerobowe” instytutów zajmujących się hodowlą nowych odmian. Korzystając z tych samych środków i personelu, będą one teraz mogły testować jednocześnie nawet 20–30 razy więcej krzyżówek, niż dotąd. A reguły są tu proste – kto częściej gra, ten częściej wygrywa.
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.domowawinnica.fora.pl Strona Główna -> Odmiany i uprawa winorośli Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin